Bylo 100 km ale 300m przed domem bateria mi padla...
W kazdym razie jestem strasznie szczęśliwa!
Najpierw jechalam w mocnym sloncu (dodatkowo ubralam sie na czarno...).
A później... Spotkaly mnie dwie burze, bardzo silne wichury i niesamowite ulewy.
Raz sie porządnie przestraszylam bo za moimi plecami runelo drzewo, doslownie musnelo mnie po plecach...
Pisze to bo chce Wam pokazac, ze MOŻNA!
Zaraz będziecie sobie mówić (ja nie moge bo nie mam czasu, nie mam kondycji, zdrowia...)
Nikt nie każe Wam jezdzic przez tyle czasu, ale ruch to zdrowie i o tym pamiętajmy!
Ja tez mam chore kolano, opaska na nie, masc i w droge ;)
Czas byłby lepszy ale endomondo bylo włączone w przerwach, a jedna nawet byla dosyc dluga.
Wyprzedzajac pytania, co ok. 20 km jadlam coś energetycznego (batoniki, lody...), wypilam 2 l wody, a ostatnie 40 km bylam na samej wodzie.
Pozniej posilek po treningu.
Następnym razem nie rusze sie bez spodni dostosowanych do roweru i porządnego siodełka...
W każdym razie...
Polecam, usmiech nie schodzi mi z twarzy. A mialam dzisiaj takiego lenia, ze chcialam przesiedziec caly dzien przed telewizorem. A Wy macie jakies swoje zyciowe rekordy? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz