niedziela, 23 sierpnia 2015

Bylam w raju pelnym szatanskich maszyn...

Dawno mnie tu nie było, przyznaje bez bicia, praca, praca, wypad nad morze i praca. Od czasu do czasu wpadają jakieś grania na perkusji i tak mi minęły już prawie całe wakacje...

Ale chciałam się z Wami czymś podzielić.
Pisałam Wam, że byłam w Łebie i... pojechałam tam po raz kolejny w te wakacje <3 Tym razem termin był dobrany tak, by załapać się na zlot motocyklowy, który opiszę później.


Łeba to miejsce, w którym się zakochałam... Byłam wiele razy nad morzem (Władysławowo, Sopot, Gdańsk, Pobierowo i wiele innych miast, w których się zatrzymywałam na dłużej). Bardzo podobało mi się w Łebie na początku Lipca, ale słuchając muzyki dźwięczącej z silników motocykli, które były dosłownie wszędzie, podczas drugiego pobytu pokochałam to miejsce na zabój. Miałam jechać na Woodstock z koleżanką, niestety nie dostałam wolnego w pracy, dlatego odbiłyśmy to sobie nad Bałtykiem <3

 Kolejny raz poszłam na wydmy, tym razem podobało mi się bardziej niż za pierwszym razem. Jednak lepiej iść na wydmy w temperaturze do 30 st, a nie sięgającej ok. 47...

Odwiedziłyśmy też fokarium, gdzie widziałyśmy pokaz karmienia fok. Byłam w fokarium na Helu i tutaj i uważam, że to miejsce jest lepsze :)

Byłyśmy także chwilę w domku dość specyficznym... sami zobaczcie :)


Mnie ta wizyta szczególnie nie ruszyła, jednak były osoby, które miały problemy z poruszaniem się w takim miejscu, nie będę opisywać, po prostu trzeba spróbować :)


Jako, że obydwie jesteśmy muzykami (ja-perkusistka, koleżanka- gitarzystka), postanowiłyśmy sobie zrobić "tatuaże"- serduszko z kluczy (wiolinowy i basowy), choć nie ukrywam, że myślę nad prawdziwym tatuażem z takim wzorem, może w innym miejscu. 


Było też wesołe miasteczko... Bo przecież Łeba pokazuje na każdym kroku, że atrakcji jest pełno... i to dla każdego.

Byłyśmy też w clubie Euphoria i szczerze przyznam, że po takiej reklamie, spodziewałam się czegoś więcej. Bawiłam się całkiem dobrze, jednak club jest malutki, niewiele miejsca na tańczenie, niewiele miejsca na cokolwiek.
  

I najlepsze na koniec...


Na zlocie było C U D O W N I E !!

Być w miejscu, gdzie wszyscy odnoszą się do siebie z uśmiechem... gdzie każdy interesuje się tym samym, gdzie każdy kołysze się i skacze do świetnej muzyki... RAJ, RAJ i jeszcze raz RAJ, a jeszcze lepsze w nim jest to, że pełen szatańskich maszyn. Niesamowite uczucie. Byłam tam tylko jeden dzień, niestety, nie mam własnej maszyny, mam nadzieję, że to się zmieni jak najszybciej, ale wierzcie mi... Nie chciałam stamtąd wychodzić, było świetnie. Polecam to każdemu, komu brakuje trochę dawki rocka, uśmiechu i wyluzowania. Mam nadzieję, że za rok też się załapię na to spotkanie!

A Wy? Jak spędzacie wakacje? :)

(przepraszam za jakość zdjęć- wszystkie były robione telefonem)





1 komentarz: